Coronavirus i Gin & Tonic

Posted on

English version here

Kochani. Niewidoczny wróg atakuje i czai się z każdej strony, bowiem każdy z nas ma dostęp do wszechpanujących mediów i nawet jeśli na jego drodze nie stanął jeszcze ukoronowany wirus to już z samego faktu bombardujących nas złych wieści można się pochorować. Wasze wycieczki i enoturystyka na chwilę obecną wzięły w łeb.
My również posłusznie siedzimy w więzieniu i choć naszym pragnieniem jest zarazić Was miłością i pasją do wina to dziś zaczynamy chwilowo testowanie czegoś zgoła innego.  Nowa postać, która wyszła z ukrycia i zagościła w tych chwilach słabości to GIN. Proszę Państwa wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest zupełnie przypadkowe czyli do GINu jako prewencji przed chorobą czy konspiracyjnym szleństwem. To co pozostaje bez zmian to fakt, iż nadal testujemy na sobie, nadal testujemy sami.

Dlaczego GIN? Dlaczego NIE?

Gin to napój alkoholowy, a więc tylko dla dorosłych i to dla niektórych dorosłych. Jest to rodzaj jałowcówki. Zazwyczaj jest mieszany z innymi napojami by złagodzić troszkę cierpki smak.

Gin kojarzony jest głownie z Anglią bowiem to Anglicy wiedzieli co z nim zrobić.

Gin to mocny alkohol , który produkowany jest jak już wspomniałam z jagód jałowca. Lekarstwo z wykorzystaniem tej leczniczej rośliny tworzone było  już w starożytności. Ojczyzną ginu, a w zasadzie „genever”, bo tak nazywano owoce jałowca zalewane spirytusem jest Holandia. Był on sprzedawany jako moczopędne lekarstwo, które miało zapobiegać kamicy nerkowej.

Anglicy sprowadzili go na Wyspy Brytyjskie dopiero pod koniec XVI wieku. Nazywali ten trunek „Holenderską Odwagą”, ponieważ żołnierze popijali go dla kurażu przed walką.

Do produkcji Ginu oprócz spirytusu ze zboża lub melasy potrzebny jest oczywiście jałowiec. Mogą być one połączone w procesie podwójnej destylacji, macerowania jagód jałowca albo zmieszania alkoholu i ekstraktu z jagód tej rośliny. Producenci dodają do tego zioła, przyprawy i oczywiście wodę.

Najbardziej popularny jest właśnie London Dry, jednak zaraz po nim chętnie serwowany jest także aromatyczny Plymouth Gin. Old Tom Gin to z kolei angielski alkohol, który nie zmienił swojej receptury przez ostatnie trzy wieki! W Holandii zachowała się tradycyjna nazwa „genever”, a w Niemczech produkuje się „dornkaat”. Amerykanie piją łagodny, słaby gin pod marką Seagram’s Extra Dry, choć preferowane są te importowane z Anglii.

Gin nie zna granic ani nie ma przynależności do konkretnego państwa. My także mamy swoje Giny. Znany wszystkim James Bond zamawiał wstrząśnięty, lecz niezmieszany koktajl zawierający ten trunek. Nie wiem czy jeszcze warto wspominać zresztą tego bohatera bowiem coronavirus pokonał Jamesa Bonda i premierę najnowszego filmu przełożono na listopad. Na dodatek o ironio tytuł to: “Nie czas umierać”. Można się i pośmiać.

Do fanów Ginu należeli także Winston Churchill, Humphrey Bogart czy Ernest Hemingway. Oprócz toniku, gin może zostać zmiksowany z wermutem, tworząc popularny aperitif – Martini. Barmani używają ginu także do serwowania Margarity. Najpopularniejszy i najprostszy w wykonaniu jest jednak Gin&Tonic.

Za specyficzny smak toniku odpowiedzialna jest chinina. Pochodzi ona z rosnącego w Ameryce Południowej drzewa chininowego. Stanowi ona pierwsze znane skuteczne lekarstwo na malarię roznoszoną przez komary. Swego czasu dziesiątkowała ona całe społeczeństwa mieszkające w krajach Azji czy Afryki.

Gin z tonikiem zmienił losy dużej części świata. Armia brytyjska, podczas inwazji na Indie popijała właśnie historyczny pierwowzór tego drinka. W ten oto sposób chroniła się przed malarią. Możecie w to wierzyć lub nie ale i tak zabawa jest przednia, a gdy nadamy temu wagę lekarstwa i dodatkowo ma ono smak to oznacza, że jesteśmy już prawdopodobnie w siódmym niebie.

Ze względu na pracę z winem ale i na zamiłowanie do wina nie pijamy zwykle innych trunków. Cóż, czego się nie robi dla idei.

Na pierwszy ogień idzie moja ukochana Francja.

Gin Jos'Berri

Testowany przez nas GIN to GIN Francuski opracowany jako mała produkcja przez destylarnię Jos Nusbaumer czyli Jos’Berri. Gin ten powstaje w górskim regionie. Jos Nusbaumer to typowa dla Alzacji destylarnia. Tak nadal jesteśmy we Francji ale tym razem wyjątkowo w Alzacji! Możecie tutaj poznać zawód gorzelnika oraz zwiedzić destylarnię i co ważne degustować. Wcześniej należy się umówić. Nie wybierajcie się w listopadzie i w grudniu bo jest nieczynne.

Ale przejdźmy do meritum:

NOS: roślinny( koper, werbena, arnika)
USTA: zioła( żeń- szeń, imbir, goryczka, lukrecja)
WYKOŃCZENIE: rabarbar

Dominującą nutą jest nuta jałowca i kolendry. Niezwykłe zapachy zabiorą Was w krainę ziół, cytrusów czy przypraw. Tak, ma się ten górski charakterek. Wyraźny, zdecydowany, a jednocześnie bardzo zrównoważony i słoneczny. Myślę, że spodoba się Wam również opakowanie. GIN Jos’Berri schował się w wyjątkowym, troszkę botanicznym kartoniku.

*****

The trips and enotourism have temporary fallen apart. As everybody else, we are also obediently sitting in prison and although our desire is to infect you with love and passion for wine. Today we are starting to temporarily test something completely different. The new character who came out of hiding and appeared in these moments of weakness is GIN. Ladies and Gentlemen, any resemblance to real characters and events is completely accidental, i.e. to Gin as prevention against illness or false conspiracy theories. What remains unchanged is the fact that we are still testing on ourselves, and we are still testing by ourselves.

Gin is associated mainly with England because the English people knew what to do with it. The English man brought it to the British Isles at the end of the 16th century. They called this drink “Dutch Courage,” because the soldiers sipped it as pre-fight treatment.
It may be obvious that juniper is required to produce Gin in addition to spirit made from grain or molasses.

Gin knows no borders or has no national affiliation, thus it’s the very reason why it should unite us.

The most popular and simplest version of drink is Gin & Tonic. The well-known James Bond use to order a shaken, not stirred cocktail containing gin. Anyway, I don’t know if this hero it’s worth mentioning, mainly because coronavirus beat James Bond, thus the premiere of the latest film “No Time To Die” was postponed to November. Fate, it seems, is not without a sense of irony…

Gin and tonic changed the fate of a large part of the world. During the invasion of India, the British Army was sipping the historical prototype of this drink. In this way it protected itself against malaria. Believe it or not, but fun is still great, and when we give gin the weight of medicine and additionally appreciate it taste, it came out that we are probably already in the seventh heaven.

Because of profession of dealing with wine but also because of our passion for wine, we usually don’t drink any other alcohol. Well, look what can be done for an idea!

The GIN we’ve tested is French gin, developed as a small production by distillery Jos Nusbaumer or Jos’Berri. This gin is created in a mountain region. Jos Nusbaumer is a distillery typical of Alsace. Yes we are still in France but this time exceptionally in Alsace! Here you can learn about the distiller profession and visit the distillery and what is important do tasting.

I think you will also like the packaging. Jos’Berri has a unique, somewhat botanical box.

Share this:

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *